29.01 20145

Łapówka jak prostytutka

„Łapówka” jest słowem pejoratywnym, tak jak słowa potępienia zbiera słowo „spekulacja”. Ja chciałbym pokazać, że oba te słowa nie zasługują na krytykę. Jak zawsze na moim blogu, w skórę dostaną etatyści oczywiście 🙂

Gdy czyta się artykuły w prasie oraz Internecie odnosi się wrażenie, że prawo związane z korupcją nie działa. Codzienne doniesienia pokazują absurdalne decyzje podjęte przez miłościwie nam panujących urzędników, od zakupu Pendolino, przez kilkakrotnie budowany kadłub polskiej fregaty, po czterokrotnie droższe niż niemieckie autostrady (dlatego mamy ich tak mało), a w papierach wszystko się zgadza.

Ja stawiam tezę, że wszystko działa. To tak ma działać! Tu nie ma żadnego błędu!
Ponieważ kraj nasz został opanowany przez ludzi niemoralnych, wybrany przez ludzi niemoralnych (czyli przez nas), ustanawiają oni niemoralne prawo. Jaki jest cel? Oczywiście rabunek! A jaka metoda! Prosta jak konstrukcja cepa, tylko naiwni obserwatorzy (czyli my) nie chcą tego widzieć, lamentując dla niepoznaki jak to źle się dzieje.

A wszystko jest w porządku! Gdy byłem radnym, spotkałem na ulicy nieznanego człowieka, który mnie rozpoznał (jak to się często zdarza w moim życiu) i wdał się ze mną w rozmowę o jakichś sprawach miejskich. Korzystając z tego, że rozmowa była szczera (on widział, że ja go nie znam, a nie przedstawił się nawet), zapytałem go o fenomen wielokrotnego wybierania ludzi powszechnie znanych z łapówkarstwa na radnych. Mój rozmówca zresztą potwierdzał to zjawisko.
W swojej wielkiej naiwności dociekałem, dlaczego nie wybiera się ludzi uczciwych, przestrzegających prawa… Za szczerość zostałem wynagrodzony szczerością i usłyszałem prawdę. Mój rozmówca odpowiedział wprost:
– Bo z nimi się da przynajmniej coś załatwić.

W słusznym przekonaniu, że nic tu po mnie, złożyłem kilka dni później mandat radnego. To była dobra decyzja, o dwa lata za późna, ale jak się jest tępym uczniem, to trzeba dużo w kozie siedzieć. Ta zasada dotyczy zresztą również moich współobywateli. Narzekając i krytykując łapówkarstwo, idziemy do urzędu/szpitala/szkoły/leśnictwa/gdziekolwiek i… Dajemy łapówkę.

Gdzie jest błąd? Nigdzie. Uświadomiłem to sobie dopiero wiele lat później, czytając Misesa i Rothbarda. Poznałem przede wszystkim… definicję łapówki. A łapówka jest w sensie ekonomicznym tylko ceną, płaconą za coś, na co cenę formalnie zlikwidowano. Normalnie o tym, kto, gdzie, jak i kiedy buduje autostrady decydowaliby ich użytkownicy, decydując się na taką lub inną drogę lub formę komunikacji. W sytuacji, gdy jakaś forma komunikacji jest zbyt droga, ktoś zaczyna tworzyć alternatywną drogę, objazd, lub zakłada linię lotniczą. W przypadku ograniczenia wpływu państwa grunty nieużywane są pamiętajmy niczyje i nie trzeba za nie płacić. Ale nasza zawiść karmi się wizją, że jakiś człowiek lub grupa ludzi mogliby zbudować tanio drogę i mogliby z niej czerpać zyski. A tego nie możemy znieść! Będąc prymitywnymi, zawistnymi typami wymyśliliśmy sobie, że powierzymy takie decyzje ludziom, którzy nam obiecają drogi bezpłatne. Więc sadzamy na stołku człowieka, który nie ma pojęcia, gdzie tę drogę wybudować (a ma dostęp do tysięcy kilometrów kwadratowych darmowej ziemi, która i tak jest niczyja, ale my wolimy żyć złudzeniem, że lepiej, by się nazywała „wspólną”), a nie wie, kto, gdzie, jak itp. No przecież gdyby wiedział, to poszedłby gdzieś do pracy, a nie do urzędu, nie? No i jak taki biedak ma wiedzieć, komu pobudować drogę? Kto ma ją pobudować? Więc ogłasza przetargi, a przetargi dzielą się na oficjalne i nieoficjalne. Jedne ogłasza się w ogłoszeniach w Gazecie Wyborczej (przecież koledzy za coś muszą żyć), a inne… no właśnie, gdzie? Jak ogłosić przetarg nieformalny, żeby każdy mądry człowiek wiedział, że to przetarg i trzeba zapłacić decydentowi za właściwą decyzję, a żeby nikt nie latał po mieście i nie mielił ozorem?

I tu z pomocą urzędnikom przyszły prostytutki. Bo prostytutki to specyficzne kobiety. Niby ubrane, a nieubrane. Niby eleganckie, a pokazują, że mają „inne możliwości”. Niby piękne i umalowane, a przecież wiadomo czym się zajmują.
Urzędnicy mentoring prostytutek zrozumieli szybko. Wszak wiadomo, kto odwiedza często hotel poselski. I wysmarowali ustawy, w których pokazali mądrym ludziom, kiedy i komu należy zapłacić, żeby każdy mądry człowiek wiedział, komu i za co zapłacić, a wszystko będzie dobrze.
Stworzono więc wiele przepisów, w których poinformowano, gdzie urzędnik musi podjąć decyzję i potrzebuje pomocy mądrych ludzi. Każdy, ale tylko mądry, człowiek wie, że jak tylko w przepisach jest napisane, że tutaj urzędnik musi wydać zgodę, pozwolenie, czy zatwierdzenie, to trzeba mu pomóc, bo właśnie ogłoszono nieformalny przetarg i tylko poważni oferenci otrzymają zgodę, pozwolenie czy zatwierdzenie. W końcu nie może być tak, żeby każdy głupek z ulicy, który się niczego nie dorobił, mógł sobie zbudować dom gdzie chce, a już postawić firmę i coś produkować? Kto to widział? Anarchia u nas nie przejdzie. W końcu urzędnik został mianowany nadczłowiekiem, a co on biedny poradzi, że ma tatę też w urzędzie i tata mu tę robotę załatwił, a przecież od tego wiedzy i umiejętności nie przybywa. Więc jak ktoś porządnie zapłaci, to „wolny” rynek sam powie, komu pozwolić, a komu nie.

Jeszcze pozostała kwestia, żeby ci, co dostali zezwolenie za opłatą nie latali po mieście i nie opowiadali, u kogo i za ile sprawę można załatwić. Jeszcze by się zaczęli hardo nosić, włazić do biura decydenta i rzucać na biurko kasę, siadać i jeszcze kawę sobie kazać stawiać. Bo niby zapłacili za nią, jak w jakimś banku. A do tego ci, co ich nie stać, zaczęliby krytykować, że drogo, a miało być bezpłatnie.

Dlatego mamy ustawę, w której dający i biorący (dla niepoznaki) odpowiadają za łapówkarstwo. I teraz już wszystko powinno być jasne i proste.

5 Comments for "Łapówka jak prostytutka"

  1. Jed 31 stycznia 2014

    Brawa za tę szczerość Pańskiego rozmówcy.
    W sumie taki nieprzekupny urzędnik to nie dość, że mniej się z nim „załatwi” – więc ludzie mają gorzej to psuje jeszcze „rynek” swoim „kolegom” z urzędu bo stosuje tym samym dumping cenowy na rynku łapówkarskim.

  2. Błażej 2 lutego 2014

    Czyli co, pogodzić się z tym? Czekać aż się zawali?

    • Marek Bernaciak 2 lutego 2014

      Myślę, że przede wszystkim uświadamiać sobie i innym w jakiej rzeczywistości żyjemy. I przestać się stresować niemoralnym prawem.
      Praktycznie trzeba dążyć do likwidacji obszarów objetych decyzją urzędniczą. To się jednak zaczyna od samoświadomości.

  3. Łukasz Grudziecki 7 lutego 2014

    Znam i podzielam Pana krytyczne zdanie odnośnie dotacji unijnych. Spotkałem jednak ludzi, którzy są przeciwko dotacjom unijnych, a za dopłatami do gruntów rolnych (np. Jan Fijor miał pomysł na wspólne, duże gospodarstwo rolne i dopłaty rolne w związku z gruntem, ostatecznie zrezygnował).
    A jakie jest Pana zdanie na temat dopłat do gruntów rolnych?

    • Marek Bernaciak 7 lutego 2014

      Myślę, że dopłaty pod wszelkimi postaciami, a zwłaszcza pod przymusem są w większości przypadków obciążone tymi samymi grzechami, co dotacje. Dokładnie to zresztą opisują tacy autorzy jak Hazlitt, czy Rothbard, niewiele się da do tego dodać.

Warsaw

03:44