Pitbul, nowe porządki – czyli walka gangsterów o dojenie owiec
Obejrzałem film „Pitbul. Nowe porządki.” i jak podobno rzekła królowa angielska „we are not amused” bo myślałem, że idę na „coś fajnego”. A niestety dopiero po filmie obejrzałem zwiastun i wywiad z Bogusławem Lindą, który zapowiedział ten film jako „najbardziej okrutny film polski”. I przyznam, że Bogusław Linda jak zawsze (prawie) powiedział prawdę.
Film jest okrutny. I nie tylko dlatego, że pokazuje sceny mordów, gwałtów, pobić i katowania.
Bo ten film wpisuje się w najbardziej lewacką logikę jaką jesteśmy pojeni od dziecka. Fabuła jest przy tym sztampowa jak większość religijnych lewackich wynurzeń, które zawsze znajdą sobie bożka do wielbienia. Nie dość oczywiście, że w tym filmie jak we wszystkich tego typu każe nam się wierzyć w supermana, który wbrew okupacyjnemu systemowi będzie nas bronił. Ten superman jest na dodatek inwalidą, bo nie tylko odludek, ale śpi z kim popadnie (no musi być „normalny”), ale obiecuje gruszki na wierzbie naiwnym świadkom wiedząc, że zostaną przykładnie zabici przez mafię.
Zresztą mam wrażenie, że podprogowy przekaz tego filmu ma brzmieć „wszyscy w tym filmie są poje…, a ty, widzu nie sądź, że jesteś wyjątkiem.
Przez cały film trwają nagabywania i krytyka przedsiębiorców płacących „bekę” mafii, że nie są skłonni do współpracy z policją. A niby dlaczego mają współpracować? Żeby jedna mafia (policyjna) miała spokój? Żyjący ze zrabowanych ponad 50% dochodu narodowego policjanci nawet nie udają, że będą w stanie zapewnić bezpieczeństwo ofiarom wymuszeń.
Chodzi tylko o to, że jeden z nich się zawziął i chce koniecznie coś udowodnić widzom, że niby zdarzają się w tym zawodzie „porządne psy” i dokopią gangusom, bo mają takie prawo.
I o to prawo właśnie mi chodzi. Bo w całych tych targowaniach o bezpieczeństwo reżyser (na państwowym etacie?) nie zadbał o jeden mały argumencik. Ofiarami mafii są bowiem przedsiębiorcy, posiadający funkcjonalne, produktywne biznesy. No bo w końcu jaki niefunkcjonalny biznes może zapłacić tysiące lub dziesiątki tysięcy miesięcznie za „ochronę” mafii przed nią samą?
A żaden, ŻADEN przedsiębiorca w filmie nie zażądał w ramach „ochrony świadków” jednej tylko rzeczy: pozwolenia na posiadanie nieograniczonej ilości broni do celów samoobrony przed bandytami. Przecież każdy z nich mógłby sobie kupić sam, za własne pieniądze kilka klamek i giwer z nieograniczoną liczbą ammo. Nie potrzebowałby do tego państwowej dotacji. Ale… nie ma na to państwowego zezwolenia.
Bo jak zawsze w konfliktach między mafią legalną a nielegalną strzyżone owieczki są NIEUZBROJONE!!!
Dlaczego? Żeby się przypadkiem nie wtrącały. Bo w tej walce między mafiami chodzi tylko o to, kto będzie pobierał haracz, a nie czy moralne jest w ogóle pobieranie haraczu.
W tym filmie wszystko jest dopuszczalne, wolno wszystkim wszystko… od pasa w dół.
Ale rączki… przy sobie. Bo rączkami mogą walczyć i do rączek wszystko brać jedynie uprzywilejowani – czyli policjanci i bandyci.
Gangster grany przez Lindę dobija z zimną krwią żonę przedsiębiorcy postrzeloną przez niego na korytarzu jej własnego mieszkania… a ona nie miała nawet strzelby, żeby odpowiedzieć ogniem. Jej mąż zostaje dobity przez dziurę w drzwiach swojej własnej łazienki, ale nie miał prawa do zrobienia dziury w tych drzwiach z własnej strzelby gładkolufowej, żeby przestrzelić drzwi razem z brzuchem gangstera. O nie… gangsterzy dowiadują się od współpracującego z nimi… policjanta (a jakże!), że dziecko zostawili przez niedopatrzenie żywcem i zabierają je, aby je także dobić!
Owce mają wyłącznie prawo do bycia strzyżonymi, albo muszą zginąć w milczeniu jak zarzynane prosięta.
I nikt, żadna postać nie wypowiada najmniejszej kwestii w sprawie prawa do obrony, choćby przed mafią nielegalną.
Jak zacząłem, Bogusław Linda zwykle wygłasza prawdziwe kwestie. Na końcu filmu także mu się to udaje.
Postrzelony przez tytułowego supermana mówi do niego coś w rodzaju „niczym się nie różnimy”. Nie rozumiejący niczego policjant mówi coś jak: „różnimy się, bo ja cię dobiję tylko wtedy, gdy sięgniesz po klamkę”.
Ale to Linda miał rację. Nie ma istotnej różnicy między policją a gangsterami. Obie te grupy mają (raz legalnie raz nielegalnie, ale zawsze faktycznie) prawo do posiadania i używania broni. Istotna różnica jest między tymi dwoma grupami, a oskalpowanymi przez obie grupy przedsiębiorcami. Bo oni nie mają nawet reprezentanta wśród filmowców, żeby stanął w ich prawie do obrony, do posiadania broni w domu i w sklepie. I do zastrzelenia każdego, kto im przyjdzie odebrać pieniądze na haracz lub życie.
3 Comments for "Pitbul, nowe porządki – czyli walka gangsterów o dojenie owiec"
Tygrys przeskoczy, żmija się prześlizgnie przez płot.
stare chińskie przysłowie.
To problem tych przedsiębiorców, że woleli kupić sobie nowe BMW albo najnowszego i-fona – Tak za 1500 można mieć na CZ858 ..
Ilu mam znajomych przedsiębiorców co broń mają w …
Dobre wnioski.
Pingback: Broń dla Polaków – niezbędna. | BezPrzesady.com