15.01 20164

Urzędnik to funkcjonariusz, a nie bliźni

Okupanci nasi mają zwyczaj odwoływania się w swoich wypowiedziach do moralności chrześcijańskiej. Zwłaszcza socjaliści wierzący i niewierzący próbują przenieść zobowiązania moralne katolików odnoszące się do bliźniego na mityczne „państwo”. Tak jest choćby z ósmym Przykazaniem. Dla nie zorientowanych przypominam, że brzmi ono tak:
„Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciwko bliźniemu swemu.”

A w Biblii tak:
Wj 20, 16
„Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.”

Sęk w tym, że w przepisach różnej maści są odwołania do tzw. „poświadczenia nieprawdy”, których naruszenie naiwni wyznawcy państwizmu (albo naukowo statolatrii, czyli pogańskiego kultu państwa stawianego jako bożek)   utożsamiają z naruszeniem ósmego Przykazania i nadają temu moralny wymiar. Nawet był za peło taki pomysł, żeby katolikom kazać przysięgać na Biblię, że mówią prawdę. Dobrze sobie wymyślili, bo intuicyjnie lub nawet rozumowo wykoncypowali, że katolicy mogą kłamać przed państwowymi sądami aż im się z nosa będzie kurzyło, bo ich takie „prawo” nie zobowiązuje do niczego. Bo rzecz nie w prawie, ale w sprawiedliwości. Niesprawiedliwe zaś prawo stanowione jest jedynie bezprawiem, co każdy prosty człowiek intuicyjnie rozumie, choć „ałtorytety” na państwowych etatach ozdobione hojnie państwowymi tytułami będą dorabiać ideologię jak trzeba.

Zgodnie zresztą ze starym i znanym cytatem z Bastiata:
„Gdy grabież staje się sposobem życia dla grupy ludzi, na przestrzeni czasu stworzą oni dla siebie system prawny, który usprawiedliwi ich działania i kodeks moralny, który będzie go gloryfikował.”

Dziś Bastiat przeżywa swój renesans i coraz więcej osób go czytuje, dziwiąc się tylko aktualnością jego przemyśleń.

Znacie stare powiedzenie, że „prawo jest jak płot? Tygrys przeskoczy, wąż się prześliźnie, tylko bydło stoi i czeka.”

A znacie biblijny cytat:
„Oto ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie.” ? (Mt 10,16)

Nie mówię, że słowo „węże” znalazło się w obu zdaniach nieprzypadkowo. Jednak analogia trochę się nasuwa, prawda?

Do konkluzji więc. Stawiam tezę, że urzędnik jako funkcjonariusz okupacyjnego reżimu partyjnego zwanego dla niepoznaki „państwem” nie podlega ochronie moralności katolickiej. I jeśli sprawa nie odnosi się do konfliktu z bliźnim, a tylko z naruszeniem jakiegoś przepisu nazywanego dla niepoznaki „prawem”, możemy powtórzyć za księdzem Rydzykiem z października 2014 w Sejmie do KRRiT: „Mnie jako katolika (takie) prawo nie obowiązuje.”

Kto podejmie dyskusję?

Więcej cytatów Bastiata znajdziesz tutaj.

4 Comments for "Urzędnik to funkcjonariusz, a nie bliźni"

  1. Jędrzej 18 stycznia 2016

    Bastiat, którego odkryłem dzięki Panu jest moim „Przyjacielem umiłowanym” 🙂
    Wydawać się może, że ta jego osamotniona walka z socjalistycznymi wynurzeniami/wynaturzeniami jest skazana na przegraną.
    A faktycznie mija 100 lat i lepiej a to jest aktualne. Co więcej może odbije się niezłą czkawką niektórym i to zupełnie niedługo…
    Bo czy taki cytat kiedyś się przedawni?
    „Życie, wolność, i własność nie istnieją dlatego, że człowiek ustanowił prawa. Całkiem przeciwnie, – fakt, że życie, wolność, i własność istniały przedtem skłonił ludzi do ustanowienia ustaw przede wszystkiem.”

    No może poza tą końcówką -em 😉

  2. Robert 8 lutego 2016

    Przeczytałem również pana post traktujący o hojności i wniosek mam wspólny dla obydwu. Wydaje mi się, że personifikuje Pan zbiór trudności oraz niesprawiedliwości, napotkanych na drodze pracowitego przedsiębiorcy, w osobie (czyt. dokładnie: osobie) urzędnika. Pozwolę sobie przypuszczać, że nie jest Panu bliska żadna osoba pracująca na szeregowym stanowisku w państwowym urzędzie. I powiem więcej – miałem tak samo, dopóki takich nie poznałem. Ale gdy poznałem, poprzysiągłem sobie, że następnym razem przywalę prosto w twarz kierownikowi, który po raz kolejny zmusza urzędników do jedzenia drugiego śniadania po kryjomu w toalecie. Urzędnikowi, który ma ponad 50 lat, nie dostaje nawet 2000zł i odbiera jeszcze gorsze obelgi od petentów. Oczywiście nie mający żadnego wpływu na przepisy oraz to ile Pan wpłaca do kasy państwa. Nie kasy urzędnika (tu piję do mało zrozumianego przeze mnie fragmentu o tym, kiedy pisał Pan o wdzięczności urzędnika za wpłacane podatki itp.).
    To co, może w ramach chrześcijańskiej jedności powalczymy razem z mobbingiem w polskich urzędach?

    • Marek Bernaciak 8 lutego 2016

      Zgadza się, personifikacją okupującej nas mafii jest urzędnik. Tylko nie konkretna osoba, a funkcja.
      Nie będę walczył z mobbingiem urzędników, bo urzędników trzeba zwalniać, bo są zbędnym brzemieniem dla efektywnych i pożytecznych pracowników i przedsiębiorców.
      Urzędnicy to armia pasożytów, którą trzeba redukować, a nie sprawiać jej lepsze warunki do rozwoju. Proszę przeczytać małą książeczkę „Prawo Parkinsona„, to Pan zrozumie.

      • Igor 11 listopada 2016

        „Urzędnicy to armia pasożytów” – niby wszystko jasne ale zgadzam się z Robertem. To nie wina ludzi pracujących w urzędach, że cały system jest pasożytniczy. Krytykować należy dyrektorów ich kierowników a nie ich. Generlanie bardzo ciekawy blog – zaczynam czyta c więcej.

Warsaw

12:53